Obserwatorzy:

INTENSYWNA ODŻYWKA MRS.POTTER'S

17:39 Anonimowy 16 Comments

Firmę stosunkowo niedawno dopiero zauważyłam na rynku, a już zdążyłam
się naczytać westchnień w jej kierunku. Miałam to szczęście i udało mi się załapać
na darmowy egzemplarz podczas jednej z akcji na Facebooku. Dzisiaj chcę Wam
powiedzieć nieco więcej na temat odżywki, którą już mogliście oglądać w jednym z denek.



OPIS PRODUKTU:
Odżywka do włosów suchych i zniszczonych zawiera ekstrakt
z aloesu znany z silnych właściwości regenerujących i nawilżających oraz proteiny
jedwabiu, które wygładzają włosy, nadają im elastyczność i połysk. Składniki pielęgnujące
zawarte w odżywce przeciwdziałają elektryzowaniu się włosów, ułatwiają ich
rozczesywanie oraz stylizację. Efekt: włosy są zregenerowane i nabierają zdrowego 
wyglądu.

CENA PRODUKTU:
ok. 8zł/250ml

SKŁAD PRODUKTU:

MOJA OPINIA:
Produkt znajduje się w 250ml., mlecznej butelce z estetyczną etykietą.
Stan produktu możemy kontrolować patrząc "pod światło".
Plastik, z którego wykonana jest butelka jest miękki, dzięki czemu bez problemu
wydostaniemy produkt.


Odżywka jest biała, nieco perłowa. Konsystencja odżywki jest bardzo płynna,
co nie obciąża na pewno włosów, ale niestety z moich włosów często spływała.
Co do zapachu to ma ona typowy zapach aloesowy, który dla mnie jest zbyt
chemiczny i ja osobiście takich nie lubię. Na szczęście nie utrzymuje się na włosach.
Jeśli chodzi o działanie to niestety u mnie się ona kompletnie nie sprawdziła.
Nie nawilżała, nie wygładzała, nie dociążała włosów, nie zmiękczała ich nawet.
Próbowałam jej jako odżywkę bez spłukiwania, do spłukiwania, jako maskę, a także
zamiast szamponu - niestety moje włosy jej nie polubiły i chyba "zamknęły" się na jej
działanie.


Podsumowując: U mnie niestety ta odżywka się nie sprawdziła, co nie oznacza,
że na Waszych włosach się nie sprawdzi. Myślę, że za tę cenę to warto wypróbować.

16 komentarze:

ULUBIEŃCY - YOUTUBE CZ.I - BEAUTY

16:18 Anonimowy 5 Comments

Jako, że w poprzednim miesiącu oglądaliście ulubieńców kosmetycznych to w tym
miesiącu czas na coś innego. Wybrałam kanały na youtube, które osobiście subskrybuję
i bardzo lubię. Postaram się co nie co o nich również powiedzieć.
Na pierwszy rzut idą kanały beauty - związane gównie z tematyką urodową.
Kolejność jest zupełnie przypadkowa.


źródło

Czy komukolwiek muszę przedstawiać przesympatyczną i pełną pozytywnych odczuć
Ewę?
U mnie Ewa zawsze wywołuje uśmiech na twarzy, a ponadto wiele z jej rad
wykorzystałam w praktyce. W ogóle jedna z pierwszych osób, które oglądałam
zaczynając swoją przygodę z kosmetykami.


źródło

Chyba kolejna postać, której przedstawiać nie muszę. Pełna optymizmu, przesympatyczna
i piękna Olga. Jej kanał nie składa się wyłącznie z tematyki beauty, jednak przeważają
właśnie one. Uwielbiam ją chyba za wszystko - za energię, za uśmiech, za włosy, za wiedzę,
ale przed wszystkim za to, że jest po prostu Oleską.


źródło
O Pannie Joannie również nie trzeba za wiele mówić. Osoba, która ma w sobie tyle energii,
pozytywnej energii, że po obejrzeniu jej filmiku mam siły, by zrobić coś pożytecznego.
Dziwne, a jednak tak właśnie na mnie działa. Mówi konkretnie i z sensem.


źródło
Trafiłam na jej kanał przez filmik z chłopakami, o których napiszę Wam w części
o youtuberach
innych niż beauty. Od razu ją polubiłam i świetnie rozumiem jej
poczucie humoru, jednak uważam, że jest to osoba do której trzeba nijako dojrzeć.
Osoby, które nie zrozumieją poczucia humoru Fokusowanej mogą się do niej zrazić,
tak było w przypadku mojej przyjaciółki, której poleciłam kanał.

FoodDrugAndCosmetics

źródło
Od tego kanału zaczęła się cała przygoda z moim zainteresowaniem kosmetykami.
Dzięki temu kanałowi zaczęłam czytać składy, interesować się różnymi produktami,
poznawać nowe rzeczy i terminy związane z kosmetykami. To właśnie temu kanałowi
zawdzięczam "pchnięcie" mnie w tę stronę po której się obecnie znajduję i to,
że założyłam bloga.



madzik230390
źródło

Madzik jest chyba mi "najbliższa" - przede wszystkim dlatego, że jeszcze nigdy nie było
sytuacji, żebym nie otrzymała odpowiedzi na swój komentarz, co uważam jako integrację
z widzami. Madzik nie tylko porusza tematy beauty, ale od jakiegoś czasu dzielnie dąży
do zrzucenia kilku kilogramów, co bardzo mnie motywuje, ponieważ obecnie sama
walczę o to. (Na pewno o tym napiszę jak uzyskam idealną wagę.)
Mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość wybrać się do Słupska i poznać ją osobiście!
Mam wrażenie, że jest jedną z tych youtuberek, które zdobywają sympatię tym jakie są
i tym, że pokazują prawdziwą siebie, bez zbędnych "cyrków".


To by było na tyle. Oczywiście nie są to wszystkie kanały, które subskrybuję, ale które
najbardziej na chwilę obecną lubię. Myślę, że za jakiś czas pokażę Wam kolejne.

5 komentarze:

ROSYJSKI PEELING DO TWARZY Z MALINAMI I WYCIĄGIEM Z BRUSZNICY

18:03 Anonimowy 8 Comments

O tym, że kocham peelingi nie muszę chyba nikomu przypominać.
To właśnie dzięki nim w mojej pielęgnacji (zarówno twarzy jak i ciała)
nastąpił przełom. Moja cera je uwielbia - codzienne stosowanie doprowadziło
ją do stanu, o którym wcześniej mogłam tylko pomarzyć.
Znalazłam swój peeling idealny - pastę z Ziaja, jednak mam ochotę co jakiś czas
testować nowe produkty. Dzisiaj właśnie o jednym z nich.



OPIS PRODUKTU:
Delikatne oczyszczenie dla suchej i wrażliwej skóry. Nasiona malin, usuwają
martwe komórki skóry bez uszkadzania skóry wrażliwej, ekstrakt z brusznicy,
doskonale tonizuje skórę, stymuluje odnowę komórkową, poprawia cerę.
Po użyciu skóra staje się niezwykle gładka i delikatna. Zauważalnie poprawia wygląd
i kondycję skóry. Stosowanie: niewielką ilość peelingu nanieść na wilgotną twarz i szyję,
z wyjątkiem obszaru wokół oczu. Delikatnie masować, następnie spłukać ciepłą wodą.
Zaleca się stosowanie 1-2 razy tygodniowo.

CENA PRODUKTU:
TUTAJ - 12,90zł/50ml

MOJA OPINIA:
Peeling znajduje się w miękkiej tubce, której tworzywa nie potrafię określić (coś pomiędzy
plastikiem, a gumą) o pojemności 50ml.
Składu Wam nie przytoczę, ponieważ niestety nie znam rosyjskiego, a nie znalazłam
nigdzie wersji po polsku.
Sam peeling ma delikatnie różowy kolor, a w nim zatopione są ciemniejsze, różowe
drobinki. Zapach jest bardzo delikatny, lekko malinowy, nie utrzymuje się długo.
Co prawda nie potrzeba wiele produktu, aby dokładnie wypeelingować cerę, ale niestety
produkt jest mało wydajny i bardzo szybko mi się skończył przy codziennym używaniu.
Skóra po jego użyciu była miękka, gładka, a martwy naskórek został złuszczony.


Podsumowując: Z samego działania jestem zadowolona, jednak cena nie jest adekwatna
do wydajności. Wolę kupić pastę z Ziaja, która jest o połowę prawie tańsza, wydajniejsza
i daje podobny efekt dodatkowo porządnie oczyszczając.



8 komentarze:

WYPOCINY KAROLINY , CZYLI O TYM CO MNIE OTACZA

20:41 Anonimowy 3 Comments


Zapytałam Was, czy chcecie raz w miesiącu post niekosmetyczny - taki przerywnik,
dwa like i komentarz na tak, więc zadecydowałam, że spróbuję. Jak się ta seria nie będzie
cieszyć powodzeniem to po prostu z niej zrezygnuję i tyle :)

Dzisiejszy temat będzie dosadny, ale na pewno na tym poście go nie skończę. Jeśli ktoś
się nie zgadza z moim poglądem - spokojnie, masz do tego prawo i ja chętnie mimo wszystko
poznam Twoją opinię, ale pod warunkiem, że przeczytałaś/eś moją.


Ilu z Was jest kierowcami? Ilu jeździ jako pasażer? A teraz niech podniosą rękę osoby,
które NIGDY nie narzekały na kierowców samochodów ciężarowych. No właśnie,
albo brakuje Wam odwagi rękę podnieść, albo po prostu nie ma takiej osoby.
Na co najczęściej narzekamy? A no na ich prędkość, na wymuszanie pierwszeństwa
i tak dalej... A czy ktoś z Was postawił się kiedykolwiek na ich miejscu?

*Na początku zaznaczę, że piszę ogólnikowo, na przykładach mi znanych, które
poznałam
dzięki rozmową z kierowcami. Nie zaliczam tu kierowców, którzy po prostu sądzą,
że większym
samochodem mogą więcej.*

Chyba każdy z Was wie, że taki kierowca ma normowany czas pracy i normowany
czas, w którym musi dostarczyć towar, prawda?
Czas dostarczenia towaru jest z góry ustalony przez zleceniodawcę i firma spedycyjna
musi się go ściśle trzymać, aby otrzymać pełne wynagrodzenie za usługę. Za przekroczenie
czasu,  czyli po prostu nie przyjechanie na czas są nakładane kary.
Natomiast czas pracy jest ściśle kontrolowany przez tachograf. (Urządzenie pomiarowe,
łączące  w sobie funkcje prędkościomierza i zegara. Tachograf rejestruje w funkcji czasu:
przejechaną  przez pojazd drogę, jego chwilową prędkość, jak również tzw. aktywność
kierowcy,  czyli okresy  jego pracy, dyżuru przy pojeździe czy odpoczynku - źródło)
Kierowca w ciągu dnia może jechać MAKSYMALNIE 9 godzin z 45min. przerwą. (więcej)
W ciągu tygodnia (poniedziałek 00.00 – niedziela 23.59) dopuszczalny jest dwukrotnie
dzienny czas kierowania pojazdem wynoszący 10 godzin. (źródło)

Zdjęcie przedstawia tachograf mojego znajomego w momencie, kiedy dojechał na miejsce docelowe.


Teraz co nie co o polskich drogach.
Jaki jest ich stan chyba każdy wie, nie muszę nikomu przybliżać. Teraz wyobraźcie sobie
sytuację, że jest droga jednopasmowa. Samochód osobowy jedzie 50km/h, a za nim jedzie
ciężki samochód, który dodatkowo jest obciążony towarem.
Fizyka mówi, że im większy ciężar, tym większe tarcie i taki samochód potrzebuje więcej
miejsca na to, aby się rozpędzić nawet do tych 50km/h. A teraz sobie jedzie przed nim taki
"turysta". I co robi kierowca samochodu ciężarowego? Wyprzedza. Nie ważne, czy ciągła,
nie ważne czy skrzyżowanie, czy przejście dla pieszych. Stara się nie tracić czasu. A dlaczego?

Nasuwają mi się dwa analogiczne przykłady, jeśli nie przemawia to Was nakładanie kar
za przekroczony czas dostawy.
  Wyobraź sobie na początek, że idziesz rano do sklepu po zakupy. A tam na pólkach pusto.
Niestety kierowca nie zdążył na czas. Tachograf wybił 9h i kierowca chcąc nie chcą musi
stać 45h oddalony nawet o kilka kilometrów. Byłbyś/Byłabyś szczęśliwa, że jechał przepisowo?
  Drugi przykład. Twój mąż jest kierowcą samochodu ciężarowego. Jadąc drogą jedzie przed
nim inny samochód, który ma na liczniku 89km/h, a dopuszczalna prędkość to 120k/h.
Jadąc za nim musi jechać wolniej - logiczne. Dajmy, że jedzie 88km/h. W ciągu 10h, które
właśnie w ten dzień wykorzystuje, traci na trasie 10km. A co jeśli te 10km brakuje mu do celu,
czy do domu, gdzie na niego czekasz? Zamiast spędzać weekend z Tobą on musi stać te 10km
od domu, aby po 45 godzinach ruszyć w dalszą trasę.

Rozumiecie do czego zmierzam?
Nie pochlebiam kierowców, którzy łamią przepisy, (broń boże!) ale chcę Wam co nie co
uświadomić, a może dać też trochę do myślenia kiedy następnym razem puścicie wiązankę
w ich kierunku. Zamiast przeklinać, zróbcie miejsce na drodze, zjedźcie aby nie musieli
wyprzedzać Was "na trzeciego".  Bycie kierowcą to bardzo ciężka praca, ale o tym może
następnym razem. Chcę w Was, moich czytelnikach wzbudzić nutę zrozumienia.
Sama niejednokrotnie uświadamiam ludzi z mojego otoczenia o tym.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania - śmiało, piszcie, postaram się odpowiedzieć.

3 komentarze:

OLEJEK GRUSZKOWY POD PRYSZNIC - ISANA

19:34 Anonimowy 15 Comments

Czy tylko ja lubię pięknie pachnące rzeczy w kąpieli? Czy tylko ja jestem takim
leniuszkiem, że perspektywa olejku pod prysznic jest dla mnie ideałem?
Poczytajcie o tym, czy olejek z Isana sprawdził się u mnie tak jak powinien!
OPIS PRODUKTU:
ISANA olejek z melonem i gruszką odpręża ciało podczas kąpieli. Wysokowartościowa
receptura z olejkiem perłowym pomaga chronić skórę przed jej przesuszaniem.
Skóra jest miękka i jedwabista w dotyku. Świeża owocowa kompozycja zapachowa
na bazie melona i gruszki sprawia, że prysznic staje się wyjątkowym przeżyciem.

CENA PRODUKTU:
ok. 3zł / 300ml

SKŁAD:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates Copolymer,
Tocopheryl Acetate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Disodium EDTA, Benzophenone-4,
PEG-40 Hydrogenated Castol Oil, Mannitol, Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose,
Sodium Chloride, Ethylhexylglycerin, Parfum, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone,
Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, Citric ACID, CI 15985, CI 77492.



MOJA OPINIA:

Gumowa, miękka, przezroczysta butelka z standardowym zamykaniem na "klik".
Butelka jest bardzo solidna, a dzięki jej przezroczystości możemy na bieżąco
kontrolować poziom zużycia produktu.
Zamykanie nie otwiera się mimowolnie. (Miałam go na podróż i nic się nie rozlało :) )
Konsystencja jest żelowo-oliwkowa, dzięki czemu przyjemnie rozprowadza się
na ciele, nie spływa z niego i nie ma problemów z jego spłukaniem.
W olejku zatopione są niewielkie, miękkie, białe kuleczki - nie wiem do czego mają
one służyć, ale ani nie peelingują, ani nie przeszkadzają - ot tak - są.
Olejek pachnie przepięknie! Soczysty melon w połączeniu z dojrzałą gruszką
to mieszanka idealna! Tak energetyzujący zapach utrzymuje się na naszym ciele
dość długo w porównaniu z innymi produktami pod prysznic Isana.
Szczególnych właściwości pielęgnujących nie zauważyłam, jednak na pewno nie
wysusza naszego ciała, dobrze je myje i zostawia przyjemny zapach.


Podsumowując: Bardzo chętnie będę wracać do tego produktu, ponieważ niesamowicie
umila mi kąpiel, a za tak niską cenę jego wydajność jest dla mnie zaskoczeniem, więc jest
to mój must have od teraz!



15 komentarze:

DENKO #8 - LUTY

16:25 Anonimowy 14 Comments

Dzisiaj czas na kolejne denko. Co prawda luty był najkrótszym miesiącem, jednak
udało mi się wykończyć dość sporo produktów, które były otwarte i tak sobie leżały
i czekały nie wiadomo na co. Bez zbędnego gadania przechodzimy dalej.

ZIELONY - kupię,
ŻÓŁTY - może kupię/zastanowię się/kiedy będzie potrzebny to kupię,
CZERWONY - nie kupię.









SUCHY SZAMPON BATISTE - świetny szampon. Używałam go tylko w sytuacjach
kryzysowych i kiedy zależało mi na objętości, więc wystarczył mi na bardzo długo.

ODŻYWKA BB LIBIOTICA BIOVAX - pokazywałam Wam ją w ulubieńcach stycznia.
Recenzja czeka z zapasach, więc nie będę nic więcej mówiła.

OLEJKI ORIENTALNE MARION - świetne serum, które robiło co robić powinno.

JEDWAB BIOSILK - z racji, że ma alkohol w składzie nie używałam go solo. Zrobiłam
sobie mieszankę tego jedwabiu i oleju arganowego. Spisuje się, jednak do niego nie wrócę,
ponieważ wolę jedwab z GP.


SZAMPON PRZECIWŁUPIEŻOWY ZIAJA - był w domu od bardzo dawna. Kupiła go
kiedyś moja mama i tak sobie stał, więc postanowiłam do zużyć do porządnego oczyszczania
raz w tygodniu.

SZAMPON OCZYSZCZAJĄCY PILOMAX - (recenzja) zużyłam również tak jak szampon
wyżej. Nie szczególnie mnie zachwycił.

SZAMPON BABYDREAM - niestety był gorszy niż jego brat ułatwiający rozczesywanie.
Miałam strasznie 'tępe' włosy po nim, więc zdecydowanie wybiorę jego brata.



PŁYN MICELARNY BEBEAUTY - (recenzja) jest w każdym denku i chyba nie muszę
nic więcej o nim mówić.

PODKŁAD THE ONE ORIFLAME - podkład mojej mamy. Zbiła się szyjka, więc trafił do denka.

KREM ANEW
- nie wiem ile stał w naszej łazience, ale chyba zdecydowanie za długo.



WYGŁADZAJĄCY BALSAM TOŁPA -  opornie szło mi jego zużywanie, głównie dlatego,
że ma parafinę w swoim składzie i zostawiał tłusta warstwę, której ja nie cierpię.

BALSAM DO CIAŁA JOANNA - używała moja mama. Kupiła po nim drugie opakowanie,
więc musiał się sprawdzić.

ŻEL DO GOLENIA SKINO - też często pojawia się w moich denkach. Bardzo lubię.


ŻEL ISANA - przyjemny żel, nie wysuszał, nie podrażniał, a do tego fajnie pachniał.

OLEJEK POD PRYSZNIC - pachniał obłędnie! Miał w sobie małe drobinki, jednak nie
przeszkadzały mi one. Fajnie był i nawilżał delikatnie skórę. Chętnie wrócę do niego.

PEELING DO CIAŁA - (recenzja) zdecydowanie mój idealny peeling.


MYDŁO W PŁYNIE PALMOLIWE Z MIGDAŁEM/ Z OLIWKĄ - oba mydełka
bardzo fajne. Nie wysuszały rąk.


MYDŁO W PŁYNIE - dostałam je do testowanie z Biedronką. Pure Flower zdecydowanie
było moim faworytem, pachniało takimi lukrowymi cukierkami, które jako dziecko dostawałam
na Wielkanoc. Hawaiian Dreams było mocno perfumowane, a Green Touch pachniało trochę
ogórkowo. Pełnowymiarowe produkty mają wejść / weszły do Biedronek.


ANTYPERSPIRANT ZIAJA - mój ulubiony, wiele razy był w moich denkach.

KREM DO RĄK ISANA MED - używałam go bardzo długo, bo coś koło roku.
Świetny krem, który bardzo dobrze nawilżał. Męczył mnie jedynie zapach.

ANTYPERSPIRANT W SPRAYU ALTERRA - jako antyperspirant kompletnie nie
dawał rady. Zużyłam go jako mgiełkę do ciała. Pachniał żelkami colowymi.


REGENERUM DO PAZNOKCI - u mnie średnio się spisało, po za tym, że nawilżyło
skórki wokół paznokci. Ale planuję dać mu drugą szansę.

ODŻYWKA WIBO - świetna odżywka, mamy kolejną.

MASECZKA ZIAJA DOTLENIAJĄCA - nie widziałam żadnego jej działania.


MASECZKA ZIAJA OCZYSZCZAJĄCO-ŚCIĄGAJĄCA - maseczka świetnie oczyściła
moją cerę i wyraźnie ją ściągnęła. Na pewno będę po nią sięgać.


Kolejna zużywa GĄBKA DO MAKIJAŻU, ulubione płatki CAREA i dwie pasty do zębów.


A jak Wasze denkowanie w lutym? :)

14 komentarze:

NOWOŚCI LUTEGO

19:18 Anonimowy 20 Comments

W lutym nie było mowy o zakupach - czas zużywać zapasy. (co idzie mi naprawdę
bardzo dobrze i kurczą się z dnia na dzień!) Jednak mała garstka nowości się u mnie
znalazła - mniej lub bardziej przypadkowo :)


* Olej arganowy, Manufaktura Apteczna (recenzja)
* Żel pod prysznic ISANA, limitowana kolekcja
* Maseczka do twarzy, liście zielonej oliwki, Ziaja


* Płyn micelarny bebeuaty (recenzja)
* Perfumty FM nr. 404 (tanie perfumy, które naprawdę lubię :) )

* Żel do mycia twarzy cera normalna i mieszana Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)
* Płyn micelarny cera normalna i mieszana Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)


* Krem CC LIGHT do jasnej cery Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)
* Lekki krem nawilżający dzień/noc fala nawilżenia Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)

* Krem do stóp nawilżający Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)
* Krem do rąk nawilżający Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)
* Peeling drobnoziarnisty cera normalna i mieszana Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)


* Balsam nawilżający Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)
* Balsam ujędrniający Kolastyna (wygrana na wizaż.pl)

20 komentarze: